poprzedni koniec spis kolejny
Dom z klamkami
Bogusław Jackowski

Ogromne wrażenie wywarło na mnie cytat pierwsze zetknięcie się z pocztą elektroniczną. Międzykomputerowe połączenie było, o dziwo, połączeniem międzyludzkim. Bezduszne liczydło napędzane prądem zdawało się wspierać człowieka w kontakcie z innymi ludźmi. Powszechna – choć nie wyłączna – była bezinteresowna chęć niesienia pomocy i dzielenia się wiedzą, a życzliwość była czymś zwykłym. Tamta epoka minęła, choć jej ślady przetrwały do dziś. Korzeniami tkwi w niej na przykład Free Software Foundation, organizacja zajmująca się tworzeniem i rozpowszechnianiem wysokiej klasy oprogramowania swobodnego, dostępnego bezpłatnie. Pozostałością tamtej epoki jest również obecny kształt Internetu – to efekt darmowej pracy tysięcy ludzi, skłonnych robić coś, co innym może przynieść pożytek.

Wygląda jednak na to, że był to wybryk natury, chwilowe zakłócenie w rozwoju cywilizacji. Masowy dostęp do Internetu oraz wprowadzenie graficznej formy komunikacji, zjawiska z pozoru korzystne, wywołały procesy, które w sumie trudno uznać za krok do przodu.

Nie dam się przekonać, że tandetne, animowane obrazki, zapełniające tłumnie witryny www, mają cokolwiek wspólnego ze wzrostem wrażliwości estetycznej, a powszechny bełkot na bzdurne tematy, pleniący się w grupach dyskusyjnych – z postępem kulturowym. A witryn i grup przybywa.

Być może moje wyczucie estetyki nieco szwankuje, mogę się też zgodzić, że bełkot w grupach dyskusyjnych jest odbiciem ludzkiej potrzeby gędźbienia z bliźnim, czego nie należy w czambuł potępiać. Ale postępu w tym nijak się dopatrzyć nie mogę.

Dopatrzyłbym się go w sprawniejszej wymianie informacji. Wydawać by się mogło, że wraz z pojawieniem się www nastąpi znacząca zmiana na lepsze w dostępie do informacji. Chcemy coś wiedzieć? Klik – i wytwornie podana informacja sama wpada do naszego komputera.

A jużci. Proszę na przykład rzucić okiem na witrynę Głównego Urzędu Statystycznego, firmy powołanej do rozpowszechniania informacji. Już na wstępie czekają na nas paskudnie przygotowane ilustracje. Brzydota wynika po części z elementarnego błędu – z użycia formatu JPEG zamiast GIF. Za to zdjęcie budynku GUS-u (wartość informacyjna około 170-kilobajtowej fotografii wydaje mi się mocno wątpliwa) pojawia się w formacie GIF zamiast w formacie JPEG*. Użycie adekwatnego formatu nie tylko poprawiłoby wygląd, zmniejszyłoby także rozmiary plików graficznych. Jeśli szanowny webmaster GUS-u nie wie czemu, chętnie wyjaśnię – adres i e-mail znane redakcji. A co do merytorycznej zawartości witryny, to wolałbym się nie wypowiadać.

Proszę nie traktować mojego eseiku jako ataku na witrynę GUS-u. To naprawdę tylko przykład. Gdyby jedynie GUS miał taką witrynę, nie byłoby o czym pisać. Przykładów takich można jednak znaleźć na pęczki. I w tym problem. A marzyło mi się ongiś, że informacja stanie się łatwiej dostępna i tym samym milej widziana niż dezinformacja – reklama, demagogia i inne takie. Mogłoby przecież być tak, że wiadomości o kraju i języku ojczystym, aktualne przepisy prawne, dane o stanie środowiska naturalnego, czy temu podobne informacje dawałyby się łatwo znaleźć w sieci.

Ktoś powie – chłopie, jest tyle wyszukiwarek internetowych, ot, choćby Alta Vista, Yahoo, Hot Bot, Web Crawler, Metafind, mało ci jeszcze? Odpowiem: za dużo. Sytuację bym porównał do – za przeproszeniem – ubikacji kabaretu poznańskiego „Tey”. Otóż w dawnej siedzibie kabaretu drzwi do ubikacji wyposażone były w pięć klamek, z czego tylko jedna działała. Ten szatański pomysł podsunął świetnie wyczuwający współczesność prześmiewca Andrzej Mleczko. Podobieństwo kabaretowej ubikacji do Internetu tkwi w tym, że Internet to jakby drzwi do informacji, tyle że nie z pięcioma, a z tysiącem klamek, i nawet nie wiadomo, czy któraś w końcu zadziała. W ten sposób dom z klamkami upodabnia się do domu bez klamek. Chcę wierzyć, że przejściowo.


* Pisałem ten tekst latem 1998 roku. W styczniu 1999 zajrzałem ponownie do witryny GUS-u – zdjęcie zostało zastąpione rysunkiem w tle. Jest to GIF o objętości 114KB. Gdyby użyto formatu JPEG, objętość spadła by do ok. 20KB... Jeśli chodzi o istotne zmiany, to doszła reklama firmy Microsoft, a właściwie narzucenie obowiązkowego używania produktów tej firmy: „Do przeglądania należy używać IE 4.0” (podkr. BJ).


poprzedni start spis kolejny