poprzedni koniec spis kolejny
UFO czyli charakter narodowy
Bogusław Jackowski

inicjal R

OZPRAWIANIE O WADACH NARODOWYCH Polaków budzi we mnie nieodmiennie irytację, jeśli bowiem spytać zawodzących refren „bo my, Polacy...” o źródła wiedzy na temat zachowań Polaków, szybko wychodzi na jaw, że wiadomo na ten temat tyle co nic. Szczególnie irytujące jest posługiwanie się charakterem narodowym jako wytrychem do objaśniania historii, zwłaszcza polskich niepowodzeń. Spójrzmy na niepokoje, zrywy, zamieszki i wojny, które przetoczyły się przez Polskę, poczynając na przykład od dziewiętnastego wieku: 1806–1815, 1830–1831, 1846–1848, 1863–1864, 1904–1905, 1914–1918, 1926, 1939–1945 (czy może raczej 1939–1952), 1956–1957, 1968, 1970–1971, 1980–1981. Okaże się wówczas, że większości z nich towarzyszyły niepokoje ogólnoeuropejskie lub ogólnoświatowe, a każde z wydarzeń miało specyficzne podłoże, inny zasięg i przebieg, każdemu towarzyszyła też inna atmosfera. O wspólnym czynniku jako żywo mowy być nie może, a tym bardziej o czynniku specyficznie polskim.

Jest to widocznie sytuacja nie do zniesienia dla tych umysłowości, które muszą najbardziej nawet zawiłe zjawiska za wszelką cenę wyjaśniać w prosty sposób, choćby odwołując się naiwnie do narodowych wad polskich jako praźródła nieszczęść.

Mówienie o „charakterze narodowym” sugeruje, że chodzi tu o coś więcej, niż tylko o obyczaj czy tradycję kulturową, że jest to czynnik głęboko zakorzeniony w człowieku, może wręcz zapisany w genach. To wątła teza.

Język, podstawowy wyróżnik nacji, nie jest przypisany człowiekowi prenatalnie. Polak urodzony w Chinach równie biegle opanuje język chiński jak rdzenny Chińczyk, podobnie jak język polski zostanie bez trudu przyswojony przez Chińczyka urodzonego w Polsce. Jeśli zaś chodzi o cechy rasowe, to jedynie długotrwała izolacja może wytworzyć narody różniące się od innych pulą genową. W Polsce, leżącej na pograniczu Europy i Azji, o izolacji nie było co marzyć. A jeśli uwzględnić, że na mieszanie tygla rasowego niemały wpływ mają przemarsze armii, i że Polska nawiedzana była ochoczo w ciągu stuleci przez armie sąsiadów z południa i północy, a ostatnio głównie ze wschodu i zachodu, to pogląd o istnieniu typowo polskiej puli genowej przyjdzie między bajki włożyć.

Mogę się zgodzić z istnieniem cech narodowych, rozumianych – jak chce na przykład Janusz A. Majcherek – jako wzory kulturowe, standardy obyczajowe, kanony mentalne, systemy wartości, hierarchie potrzeb i inne subiektywne elementy kształtujące od wewnątrz indywidualne i zbiorowe życie Polaków. Tyle że to trochę tak, jakby poważnie traktować istnienie UFO, bo przecież o UFO się dyskutuje, na temat UFO się pisze, i w związku z tym UFO wywiera wpływ na życie społeczeństw.

Ale nawet gdyby przyjąć istnienie hipotetycznego charakteru narodowego, to i tak ten dziwoląg pojęciowy ma nieusuwalny mankament – powoływanie się nań nie ma żadnej mocy wyjaśniającej. W szczególności niczego nie da się przewidzieć stosując założenie istnienia cech narodowych. Być może dziedzina, w której można by sięgnąć po „teorię cech narodowych”, aby coś przewidzieć, ogólnie nie za bardzo kwalifikuje się do prognoz, bo zachowań społecznych jakoś nikomu nie udało się na dłuższą metę wydedukować.

Na ogół stosuje się więc „eksplikację wsteczną”, którą można zilustrować na przykładzie zaczerpniętym z teorii ewolucji: argumentujemy, że ewolucja wyposażyła małpy w ogon, by lepiej im się łaziło po drzewach; w odpowiedzi na protest, że niektóre małpy łażące po drzewach nie mają ogonów, wyjaśniamy, że tym akurat małpom ogon widocznie nie był potrzebny. W tłumaczeniu na charakter narodowy Polaków taka argumentacja przebiegałaby następująco: wywołali powstanie – bo zbyt skorzy do bitki; przegrali – bo zbyt mało skorzy do bitki.

Jeżeli teoria „wyjaśnia” tylko wstecz, czyli nie przewiduje żadnych faktów, to nie ma jak jej obalić, czyli mądrze mówiąc – sfalsyfikować, a tym samym nie ma ona mocy wyjaśniającej. Wskazywało na to wielu myślicieli, a Karl R. Popper rozwinął tę obserwację czyniąc z falsyfikacji podstawową wytyczną poznania naukowego. Nie sposób nie zgodzić się dziś z Popperem, że falsyfikowalność jest warunkiem sine qua non uznania danej tezy za teorię naukową.

W tym kontekście częstokroć popełniany jest błąd, polegający na zastosowaniu rozumowania odwrotnego – uważa się teorię za potwierdzoną, jeśli znajdzie się choćby kilka przypadków pasujących do tezy. Pojedynczy przypadek nie pasujący do tezy może teorię obalić (acz w praktyce twórcy teorii rzadko się poddają po pojedynczej niezgodności empirycznej), natomiast żadna liczba przypadków zgodnych z teorią nie może jej potwierdzić.

Innym błędem, popełnianym przy okazji rozprawiania o cechach narodowych, jest mylenie zachowań pojedynczego człowieka ze średnią zachowań społecznych. Z tego, że w sierpniu bieżącego roku Polacy przeciętnie przesiedzieli każdego dnia 3 godziny i 52 minuty przed telewizorem nie wynika, że którykolwiek z Polaków któregokolwiek dnia dokładnie tyle czasu spędził gapiąc się w kineskop. Wręcz odwrotnie – spotkanie człowieka zachowującego się zgodnie z przeciętną społeczną uznałbym za zdarzenie graniczące z cudem.

„Byłem w Anglii, więc wiem jacy są Anglicy” – to kolejny błędny schemat myślowy, powtarzany przez niegłupich skądinąd ludzi. Przecież jeśli się kąpałem w rzece nawet setki razy, to nie znaczy, że potrafię przeprowadzić obliczenia przepływu wody na podstawie równań Naviera-Stokesa. Coś o wodzie wiem, ale obiektywnie wiem niewiele, dopóki nie umiem porachować, jak przebiega zjawisko przepływu wody w rzece.

Nie wierzę w istnienie narodowych wad Polaków. Nie wierzę też w istnienie zalet. Nikt do tej pory nie wykazał, że charakter narodowy jest bytem, poddającym się obiektywnej analizie, co nadaje wątpliwy charakter rozważaniom o cechach narodowych. Jedynie fenomen świadomości, choć wymyka się uparcie obiektywnemu poznaniu (przesądza to zresztą o jego niepopularności jako tematu badań naukowych), pozostaje zjawiskiem fundamentalnie ważnym. Cech narodowych, podobnie jak UFO, do takiej kategorii zjawisk zaliczyć nie można. Zaś statystyki nieubłaganie wskazują na przeciętność narodu polskiego w zestawieniu z innymi narodami. I chwała Bogu.

Czy z powyższych rozważań nie płynie jednak wniosek, że naszą cechą narodową jest tworzenie mitów na temat cech narodowych? Wdzięczny byłbym za wskazanie mi rzetelnych badań, które tezę o istnieniu tej cechy narodowej, albo jakiejkolwiek innej, w sposób bezsporny lub chociaż przekonywający by podparły.


poprzedni start spis kolejny